niedziela, 18 stycznia 2015

Jedyny taki dzień

Dzisiejszy dzień mogę podsumować w dwóch słowach - zimno i euforia! Jednak zacznijmy od początku... Wsiedliśmy o 7:50 w autobus do Zakopanego. Podróż trwała o wiele mniej niż przypuszczaliśmy, dlatego też mieliśmy o wiele więcej wolnego czasu na miejscu niż zaplanowaliśmy. Nasz jednodniowy pobyt w stolicy Tatr zaczęliśmy od kawy i ciastka na Krupówkach. Następnie stwierdziliśmy, że możemy pomału przemieszczać się w stronę Wielkiej Krokwi. Dotarliśmy tam już przed godziną dwunastą. Wśród śpiewów, tańców i dźwięków trąb przebrnęliśmy przez kwalifikacje oraz dwie serie konkursowe.


Atmosfera (jak zawsze) była nieziemska. Polscy kibice to, nieskromnie mówiąc, najlepsi kibice na świecie. Nie dziwię się, że Polacy niesieni dopingiem, bardzo dobrze zaprezentowali się w zawodach. Wisienką na torcie został Kamil Stoch, który wygrał dzisiaj wszystko co było możliwe i tym samym przyprawił większą część widzów o łzy wzruszenia. Uwierzcie mi, nie ma nic lepszego dla prawdziwego fana skoków narciarskich niż usłyszenie (i odśpiewanie) hymnu Polski na własnej ziemi. Może brzmi to dość patetycznie, lecz czekałam na ten moment całe moje życie i teraz wiem, że było warto.


U mnie łez wzruszenia dzisiaj nie było. Zostały one chyba zamrożone przez panującą temperaturę. Gdyby nie fakt, że przez ostatnią godzinę trwania konkursu myślałam tylko o tym, aby wreszcie się ogrzać (i poczuć stopy) to na pewno by one poleciały. Po dekoracji rozpoczął się proces opuszczania skoczni przez 23 tysiące osób. Po jakimś czasie się to udało. To był czas na uspokojenie burczącego brzucha. Szkoda tylko, że wszyscy chcieli właśnie to zrobić... Na szczęście w ostatnim momencie udało nam się znaleźć wolny stolik i po jakimś czasie byliśmy już najedzeni. Zmęczeni także.


Autobus powrotny mieliśmy niestety dopiero za dwie godziny. Zamiast wydawać pieniądze na kolejne bilety poszliśmy się dalej ogrzewać. Tym razem cydrem z Costy, który bardzo polecamy! :)


Przepraszam za to, że post jest może bez składu i ładu, ale właśnie wracamy w pełnym ludzi autobusie, a bardzo chciałam na świeżo podzielić się wspomnieniami z dzisiejszego dnia. P.S. To już ostatni post o skokach jak na razie - dla osób niezainteresowanych to dobra wiadomość - od jutra znowu gadanina o wszystkim!

Tacy kibice!




2 komentarze:

  1. Ale zazdro :D super ! fajne wspomnienia, tez kiedyś się wybiore :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ale sie dzialo xx

    http://klaudiaandmylife.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń